Masturbation

Opowieść o MASTURBATION to będzie opowieść o początkach grania założyciela kilku kapel i postaci rozpoznawalnej w metalowym światku Lubartowa jaką jest Remi Dubaj. W rozmowach z Maćkiem Klasińskim i Kubą Olszewskim, którzy grali z Remim, chłopaki zgodnie podkreślają, że był on podstawą tych zespołów i ich głównym kompozytorem. Historia MASTURBATION oraz późniejszych: Domination i Rusel Viper nie byłaby kompletna bez „zeznań” Remiego. Dzięki dzisiejszej technologii udało się pogadać, bo na co dzień Remi żyje w Wielkiej Brytanii. 

No to od początku… Remi: „Szkoła podstawowa, młode lata. Mój ojciec zawsze słuchał dobrej, rockowej muzyki. Dzięki niemu poznałem zespół, który mnie bardzo ruszył jako młodego człowieka, czyli Iron Maiden. Jak usłyszałem przesterowane gitary i głos Dickinsona to stwierdziłem, że muszę grać na gitarze. Tak się poskładało, że ojciec sobie kiedyś coś tam bluesował i kupił mi klasyczną gitarę. Zacząłem się uczyć. Skończyłem podstawówkę. W LO była sala prób w starej sali gimnastycznej, pod sceną. No i my z Czarkiem Sochą i z Michałem Misztalem coś tam zaczynaliśmy grać. Ja z Czarkiem uczyliśmy się na gitarach klasycznych, ale z chłopakami grałem na basie. Nie miałem wtedy jeszcze takiego instrumentu. Grałem na szkolnym basie. Ta gitara była bez jednej struny, most był uszkodzony. Wystrugałem z klocka od boazerii podkładkę do tego mostka. Mój ojciec ma zdjęcie z czasów licealnych z tym basem. Jak ojciec zobaczył, że ja gram na tym sprzęcie to mi kupił pierwszą gitarę elektryczną na urodziny. Mansfelda. Sprzedałem ją później i wiem, że jeszcze długo była używana.
Po sąsiedzku poznałem kumpla: Andrzeja Edka Kosiora. Nadawaliśmy na podobnych falach, chociaż byłem młodszy. Zaczęliśmy ze sobą grać, w domu u niego. Jakieś mieliśmy wzmacniacze Diora i jakieś polskie przestery. Jak zaczęliśmy już chodzić na próby do LOKu to Edek poznał Konrada Koniara Iwana i spodobała mu się gitara basowa. Tak się to zaczęło toczyć. Maciek Klasiński się tam kręcił, dobrze wyglądał, miał długie włosy, więc powiedzieliśmy mu: łap za mikrofon, będziesz śpiewał. Sławek Homer Chomicz grał na perkusji, był jeszcze w podstawówce. To nasze granie wzięło się z buntu, nie podobało nam się wiele rzeczy. Było mało ludzi podobnych do nas w Lubartowie. Z Kocka było trochę. Towarzysko trzymaliśmy się razem.”

Remi wymienia parę nazwisk, więc przypatrzmy się im bliżej. Wszyscy ci ludzie grali, lub nadal grają w najróżniejszych zespołach. Kiedy się je wymieni powstaje siatka znajomych, którzy wymieniali się i tworzyli różne składy. Po kolei: Maciek Klasiński, czyli wokalista. Grał z Remim w Domination i Rusel Viper, a z wymienionym wyżej Michałem Misztalem w Perceptions. Michał oprócz tego grał jeszcze w Off Side. Czarek Socha grał na gitarze w TomFingerze, a obecnie ma studio nagrań. Sławek Homer Chomicz to także jeden z weteranów muzycznych. Ciężko będzie wymienić wszystkie zespoły w których bębnił, więc tylko kilka: Corozja, Profundis (gdzie ponownie spotkał się z Remim w składzie) i Heruka (tym razem na basie). Wytworzyła się załoga, grupa ludzi, którzy muzykowali i przyjaźnili się. Tę siatkę bandów będę wspominał jeszcze nie raz przy okazji wpisów o innych kapelach, bo chyba jest to potrzebne, żeby wczuć się w klimat środowiska.

Remi z kumplami naturalną koleją rzeczy ruszył do Lubartowskiego Ośrodka Kultury, żeby tam spróbować zacząć próby. Remi: „Poznałem Homera, który jeszcze chodził do podstawówki. Wtedy miał ksywę Werbel. Przychodziliśmy na próby zespołu Abnegation, w którym grał jego brat. Zagadaliśmy do Mirka Gołębiowskiego – ówczesnego instruktora w LOKu opiekującego się zespołami i salą prób. Zapytaliśmy czy możemy grać. Próby były w kratkę, bo czasem Mirek nie przychodził. Pamiętam, że któregoś dnia było jakieś zebranie w LOKu i zeszło się dużo tzw. starych muzyków, więc nie bardzo chcieli nas dopuścić do grania w sali, bo nie umieliśmy grać. Dyrektorem był wtedy pan Paweł Treger. Bardzo w porządku człowiek. On wtedy powiedział, że sala prób jest dla wszystkich. Od tej, do tej ten młody zespół może sobie grać. Wstawił się za nami. Potem te osoby, które nie chciały żebyśmy grali były zaskoczone jak się rozwinęliśmy. Trzeba było jednak chodzić, prosić, dzwonić. Łatwo nie było.
W pewnym momencie LOK zatrudnił Koniara. Konrad miał do nas zaufanie i zostawiał nam klucze do salki. Zamykaliśmy się i ćwiczyliśmy. Byliśmy jednak uzależnieni od czasu. Niby próba trwała 4 godziny, ale jak to w życiu: ktoś się spóźnił, bo się uczył, a to perkusję trzeba było rozkładać i szukać części, a to inna walka ze sprzętem. Sala prób pod Biblioteką to była nasza świątynia.
Były Dom Partii, obecnie Biblioteka im. A. Mickiewicza. Zawsze był bałagan. Jak miałem natchnienie to kable zwijałem i układałem w pudełka, ale to było tylko na chwilę. Sprzęt był słaby, ale wzmacniacze miały przester wbudowany. Była jednak ochota, chciało się przyjść, pograć i spędzić razem czas po prostu.” O Piwnicy znajdziecie sporo informacji na blogu, ale kilka słów opowiedział mi o niej także Kuba Olszewski, czyli późniejszy perkusista Domination i Rusel Viper: „Była sala prób, było gdzie grać, było gdzie przyjść. Na sali zazwyczaj kilkanaście osób oprócz zespołu i wszyscy siedzieli i słuchali. Próba zamknięcia drzwi niewiele dawała. Ludzie pukali przez okno, które wychodziło na ulicę Lubelską – nie dało się udawać, że nas nie ma ponieważ dźwięk roznosił się w promieniu kilkudziesięciu metrów od budynku. 😉 Czasami to było irytujące bo chcieliśmy coś zrobić co chcieliśmy pokazać później, a nie całą kuchnię powstawania utworów. Wszystko na wierzchu. Każdy wiedział co będziemy grali na koncercie i zero zaskoczenia. Co do wyposażenia to wiadomo jak było: słabo. 🙂 Była Vermona, głośniki i mikrofon na wokal. Piece basowe były kiepskie. Czasem odbierały CB radio, którego słuchaliśmy w przerwach. Perkusji właściwie nie było.” W latach 90-tych było to jedyne takie miejsce do grania w Lubartowie i mimo wielu kontrowersji każdy kto wtedy w nim grał wspomina je ze wzruszeniem.

MASTURBATION – trzeba przyznać, że mocna i zapadająca w pamięć nazwa. 🙂 Remi: „To oczywiście było dla żartu. Nazwa była fajna i punkowa. Te wszystkie zespoły, w których grałem to był właściwie jeden twór, tylko nazwy się zmieniały. Potem było Domination z Kubą za perkusją, a jeszcze później było Rusel Viper z Tomkiem Pieleckim na basie. Ja na początku podchodziłem do grania jak do zabawy. Dopiero po paru latach zacząłem się poważniej zastanawiać nad tym co może wyniknąć z tych naszych zespołów.” O nazwach jeszcze kilka słów od Maćka, wokalisty: „Na początku zespół nazywał się MASTURBATION i pod tą nazwą zagrał kilka pierwszych koncertów. Tak jak lekko podeszliśmy do nazwy, tak samo na luzie traktowaliśmy wtedy granie, trudno mówić o czymś poważnym na tamtym etapie.”

Kasety VHS… czy istniałby Lubartowski Garaż bez tego wynalazku? Prawdopodobnie tak, ale byłby zdecydowanie uboższy. Na pewno nie byłoby czym zilustrować zespołu MASTURBATION gdyby w 1994 roku ktoś nie nagrał na VHSie ich koncertu w Kamionce. Nie dotarłem do żadnych innych nagrań, ani nawet do zdjęć. Video pojawiło się już we wpisie o Konfederacji, która także wtedy wystąpiła. Na yotubie umieścił ten fragment Parasol z Kocka. Pod spodem jest film nastawiony już na występ Remiego i spółki. Remi wspomina: „W Kamionce na basie grał z nami Jarek Malutki Kłoda (później Perceptions). Na drugiej gitarze była ściema. Żeby kolega na piechotę nie wracał do Lubartowa to daliśmy mu gitarę i udawał, że gra. Nawet nie był podłączony. 🙂 Koncert to był spory szok dla mieszkańców Kamionki. Odbywał się w środku dnia, w niedzielę po mszy. Zjechało się dużo dziwnych ludzi. Punków, metalowców itd. Chociaż w ramach ciekawostki opowiem, że najdziwniejszy koncert grałem także w Kamionce na festiwalu Sacro Song. Najpierw chór dziecięcy, a potem my, czyli Profundis. 🙂 Pogana gonili z siekierą po tym koncercie. Wesoło było.” Na video jest więcej ciekawostek. Widać w pewnym momencie jak ktoś celowo wyłącza Remiemu przester. To musiało mocno wkurzyć młodego wioślarza. 🙂 Widać także jak Maciek i Jarek z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy machają włosami. Nie muszę tłumaczyć, że to stały element metalowych koncertów i chłopaki łapali pierwsze szlify w zachowaniu na scenie. 🙂 Tak hartowała się stal! Przede wszystkim jednak widzimy tu młodych, pełnych pasji ludzi, którzy grają to co lubią, bez kompromisów, doskonale się przy tym bawiąc. Muzykę metalową jeszcze w wolniejszych tempach. Jeszcze, bo późniejsze odsłony, czyli Domination i Rusel Viper były dużo szybsze i sprawniejsze, ale to temat na kolejne notki na blogu. Póki co Remi: dzięki za opowieść!