Kiedy zaczynałem chodzić na koncerty ta nazwa już była w Lubartowie rozpoznawalna. Mówię tu o okolicach roku 1995. Dzisiaj można by powiedzieć, że mieli na siebie pomysł. Spójna muzyka, charakterystyczny wokalista, zaangażowanie i klimat, którego w dźwiękach było mnóstwo. No i chyba ciut doświadczenia, bo nie był to dla nich pierwszy band w jakim grali. Od tej kapeli zaczniemy przygodę z lubartowskim metalem, którego (tak jak punka) dużo się u nas grało swego czasu. W większości był to metal nazwijmy to ekstremalny. W przypadku Perceptions na pierwszym planie była atmosfera i w gruncie rzeczy melodie. Niezbędnej w metalu brutalności dodawał im głęboki growl Maćka Klasińskiego.
To właśnie wokalista, Maciek znalazł chwilę i powspominał. Zacznijmy od początku: “Posiłkując się oficjalną biografią zespołu mogę dość precyzyjnie powiedzieć, że w październiku 1993 roku wspólnie z Homerem (Sławek Chomicz) – co ciekawe w roli gitarzysty, założyliśmy zespół o nazwie “Zgon” 🙂 (wyprzedzili swoje czasy, bo obecnie jest spora moda w światku metalowym na takie nazwy 🙂 ) Do zespołu doszedł basista Jarek Kłoda i perkusista Kuba Olszewski. Graliśmy tak do czasu przyjścia Marcina Limka – to był przełom. Zmieniliśmy nazwę na Perceptions i zaczęliśmy myśleć o graniu na poważnie. Kompozycje Marcina były bogatsze, dojrzalsze po prostu muzycznie lepsze. Zespół naturalnie ewoluował, miejsce Homera na drugiej gitarze zajął Grzegorz Misztal, potem zespół wzbogacił się jeszcze o klawiszowca w osobie Marka Jeziora. W takim składzie nagraliśmy nasze pierwsze demo “Acrimony”, które otrzymało liczne, całkiem dobre recenzje. Zespół zaczynał być rozpoznawalny, ostatecznie też zmienił się skład. Na perkusji w miejsce Kuby wszedł Michał Misztal a na basie grał Tomek Pielecki – to były ostatnie zmiany w zespole, potem zespół przestał istnieć.”
To tak w telegraficznym skrócie opisana historia Perceptions. Zatrzymajmy się chwilę na demówce, bo niewielu udawało się wtedy nagrywać swoją muzykę. Miałem ją i ja na kasecie przegrywanej z przegrywanej i pewnie jeszcze z przegrywanej. 🙂 Muzyka na niej naprawdę mi się wtedy podobała. Porównując te nagrania do innych, lokalnych zespołów z tamtych czasów brzmiała profesjonalnie. Męczyłem zagrywkę początkową z kawałka “Mój los” na gitarze, aż wymęczyłem. Umiem ją zagrać do dzisiaj. 🙂 Jak doszło do jej realizacji nagrania? Maciek: “W nagraniu demówki w warunkach mocno improwizowanych pomógł nam Konrad Iwan, który również nagrał z nami swoje partie basowe. Do dzisiaj wspominam ten wieczór kiedy namówiłem go do nagrywania (w dawnym lubartowskim pubie Kaz-Bar 😉 To on udostępnił nam lokal (salę prób) oraz zebrał, ustawił i całkowicie przygotował niezbędny sprzęt. Zwracam uwagę, że lata 90-te to czasy bez komputerów i całego tego e-zaplecza, które dzisiaj robi za nas wielką robotę. Wszystkie nagrania robiliśmy na tzw. setkę w czasie rzeczywistym. Jedynie ja dośpiewałem do zgranych ścieżek. Na tamtym etapie było to dla mnie bardzo profesjonalne i skomplikowane przedsięwzięcie. Te wielościeżkowe magnetofony. 🙂 “
Kasety poszły w świat za sprawą samej kapeli. Podejrzewam, że rozsyłali pocztą kopie gdzie tylko mogli. No i coś się zaczęło dziać. Wydaje mi się, że to właśnie Maciek był osobą od kontaktów. “Demówka otworzyła nam drzwi na świat. To dzięki niej usłyszano o nas w kraju (i nie tylko). Pochwalę się, że po recenzji w Metal Hamerze czy Trash’em Allu otrzymałem nawet list z zagranicy 🙂 (fragment możecie zobaczyć na zdjęciu obok). Nie było wtedy internetu, a ludzie dowiadywali się o nas właśnie z radia i z gazet – kiedy byli zainteresowani zwyczajnie pisali listy. Po demówce przyszedł czas na poważniejsze koncerty, które również pomogły utrwalić nazwę w większej świadomości. Nie pamiętam nazw wszystkich imprez, koncertów i festiwali, na których graliśmy ale na pewno jednym z nich był dość prestiżowy wówczas Shark Attack. Graliśmy również w Zamościu, Lublinie, czy pamiętnym (ekologicznym) festiwalu w Józefowie na roztoczu.”
Fragment wspomnianego wyżej festiwalu Shark Attack zobaczyć możecie pod tym tekstem. Jest też zawieszka, pamiątka od Kuby Olszewskiego. Koncert odbywał się w Białej Podlaskiej. Perceptions pojechało tam z własną publicznością, więc znajome twarze spokojnie rozpoznacie pod sceną. 🙂 “Tak jak wspomniałem wcześniej w tamtym czasie o zespołach dowiadywano się jedynie z koncertów, gazet, zinów i audycji radiowych – nie było innych źródeł. Dobra recenzja zawsze otwierała drzwi, tak było i u nas. Staraliśmy się iść za ciosem. Shark Attack bardzo wzmocnił nasze morale. Pamiętam, że chcieliśmy tam zagrać za wszelką cenę, pomimo niepełnego wówczas składu. 🙂 “ Na początku rzeczonego filmu Maciek w krótkich żołnierskich słowach wyjaśnia publiczności w jakim składzie zagrają i dlaczego w takim a nie innym. 🙂
Koncerty jest miło grać, ale każdy muzykant wie, że najważniejsze są próby. “Próby zespołu odbywały się głównie w Piwnicy pod Biblioteką (wcześniej LOK). Mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że osoby związane z dawnym LOKiem, jak i ta piwnica wniosły nieocenioną wartość w rozwój ówczesnego (niezależnego) lubartowskiego świata muzycznego. Moim zdaniem nigdy potem (po zamknięciu tej salki) oraz po zmianach w LOKu nie było z tym już tak dobrze.” Wtedy dyrektorem Lubartowskiego Ośrodka Kultury był Paweł Treger, który był otwarty na “młodych, gniewnych, z wielkimi marzeniami” szarpidrutów wszelkiej maści. Ja z kolei pamiętam taki rozkład jazdy na tablicy zaraz za wejściem do LOKu, na którym były rozpisane wszystkie próby zespołów. Z podziałem na dni i godziny. Zespołów grało tam tyle, że kiedy my chcieliśmy się załapać to nie było dla nas miejsca. W Piwnicy pod Biblioteką grały po dwie kapele dziennie przez (chyba) 4 godziny każda, przez cały tydzień… Może jeszcze będzie kiedyś w LOKu podobnie, oby. 🙂
Wróćmy do Perceptions i ich planów. Maciej wspomina dalej: “Pamiętam, że mieliśmy ambitne plany, chcieliśmy nagrać dalszy materiał w profesjonalnym studio, nawet prowadziłem w tej sprawie korespondencję z człowiekiem z Kutna, który przesłał nam swoją ofertę. Mieliśmy przygotowany materiał – dużo lepszy niż ten nagrany. Niestety wszystko się rozjechało, okazało się, że nie wszyscy chcą iść w tym samym kierunku… Nie mieliśmy doświadczenia, działaliśmy w małym mieście, a do tego byliśmy bardzo młodzi, moim zdaniem zbyt młodzi żeby zawalczyć o coś więcej. Zespół ostatecznie nie wypłynął na szerokie wody. W czasie tej fali wschodzącej zwyczajnie się rozwiązał i to można powiedzieć był ostatni ważny etap zespołu. 🙂 “
Historia Perceptions tu się kończy. Dowiedzmy się jeszcze od Maćka co mu pozostało z grania w tym zespole: “Przyjaźń – mnóstwo przyjaźni i bliskości, beztroska, do tego muzyka, która była z nami zawsze i wszędzie. Pewnie też dało mi to doświadczenie, które mogłem wykorzystać w dalszej działalności muzycznej, ale podkreślę, że najcieplej wspominam przyjaźń i wszystko co się z tym wiąże (nasze relacje, wspólne przygody, doświadczenia, sukcesy, porażki, itd.), piękne wspomnienia. 🙂 “
Koniec przypada na wakacje 1998. Maciek wspominał, że być może 1997, ale wydaje mi się, że widziałem ich na koncercie WOŚP w LOKu w 1998r. Perceptions to był, można powiedzieć “duży” zespół w Lubartowie. Metalowa i punkowa brać znała tę nazwę. Przegrywało się “Acrimony”. Czy szkoda, że się rozpadli? Pewnie trochę tak, ale mówią, że wszystko dzieje się po coś. Po rozpadzie Perceptions część członków kontynuowała muzykowanie. Kuba Olszewski dołączył do Rusel Viper. Maciek najpierw także zasilił skład Rusel Viper, a potem zmienił diametralnie styl śpiewania i dołączył do lubelskiego Rising, a kilka lat póżniej do White Crow, z którym wydał dwie płyty. Jak sam mówi o sobie: „Chyba od zawsze mnie ciągnęło do mikrofonu, jako nastolatek słuchałem dużo ciężkiej muzyki, naturalnie chciałem wtedy śpiewać metal, nie było innej opcji. 😉 ”
Marcin Limek z kolei grał w wielu lubartowskich kapelach. Nie ograniczał się przy tym tylko do metalu. Aktualnie zajmuje się muzyką profesjonalnie. Jest realizatorem nagrań, producentem, muzykiem sesyjnym. Współpracuje z IRĄ jako realizator dźwięku, produkował płyty Beaty Kozidrak i Ani Wyszkoni. Tutaj możecie przeczytać branżowy wywiad z Marcinem.
Na koniec wielkie dzięki za świetną robotę dla Maćka Klasińskiego. To od niego dostałem tekst, muzykę i fotki. 🙂 Zdjęcia sprawdzicie oczywiście w galerii.
PS. Tomek Pielecki i Kuba Olszewski także dołożyli od siebie kilka artefaktów.
OK, pora na to słynne demo. “Acrimony”, czyli 7 kawałków melancholijnego metalu:
Kliknijcie znaczek: żeby zobaczyć wszystkie piosenki.
PS. Pod spodem fragment festiwalu SHARK ATTACK dodany już po umieszczeniu Perceptions na blogu.
PS 2. Odnalezione w jakimś pudle, które stało w rogu piwnicy, nagranie PERCEPTIONS. Nazwę je umownie „bonusowym”. Co na nim jest? Trudno to opisać, lepiej posłuchać. 🙂 Maciek Klasiński: „Łezka się w oku kręci kiedy tego słucham… To nagranie było totalnie spontaniczne. Kończyliśmy nagrywanie dema. Ja nagrywałem wokal w reżyserce, a chłopaki postawili mikrofon w sali prób i… poszli na całość. 🙂 Słychać tu członków PERCEPTIONS i znajomych, którzy akurat byli wtedy z nami. Koniar, Conan, Cannibal… nie pamiętam kto jeszcze. Myślę, że nikt tego nagrania już nie pamięta. Nawet nikt nie wie, że istnieje. Dlatego pomyślałem, że warto to odkopać.” Zgadzam się z Maćkiem: zdecydowanie warto. Kawałek w tle to Acrimony, wszystko co słyszycie oprócz tego, to swego rodzaju impreza. 🙂 Super dźwiękowa pocztówka z epoki.
PS 3. Video nagrane VHSem, na którym zobaczyć można koncert PERCEPTIONS w konkursie kapel w ramach Festiwalu Kultury Ekologicznnej w Józefowie z 1995 roku. Oglądacie to dzięki Miejskiemu Ośrodkowi Kultury z Józefowa, który wrzucił kilkadziesiąt godzin relacji z tej imprezy na youtube. Smacznego!