Wpis o OZZYm rozpocznę od muzyki. Dlaczego? Ano dlatego, że nie ma drugiego takiego twórcy muzyki w Lubartowie, który wydałby taką ilość albumów, albo szerzej mówiąc: utworów (bo wypuszcza także single). Jeśli dobrze liczę jest to 9 płyt. Ilość robi wrażenie, bo tak jak wspomniałem wcześniej: żadna kapela z lokalnego podwórka nie może pochwalić się takim dorobkiem. Musimy się więc wyrobić z całą tą muzyką do końca artykułu. 🙂 Czy jakość idzie tutaj w parze z ilością? Według mnie jak najbardziej, ale zachęcam do sprawdzenia tej tezy samodzielnie. Będziecie w tym wpisie mieli ku temu okazję, bo już poniżej wrzucam playlistę z najnowszą, póki co ostatnią płytą OZZYego. Pomyślałem, że przedstawię jego dyskografię od najnowszej pozycji do najstarszej. Głównie z tego powodu, że jak przyznaje sam Łukasz: widać (a raczej słychać) w jego muzyce rozwój i te ostatnie albumy uważa za bardziej dojrzałe tekstowo i dopracowane muzycznie. Im płyta starsza tym ma (to już moje zdanie) więcej młodzieńczego wnerwu, więc te nagrania także są świetne. Zapytałem autora z czym mu się dane wydawnictwo kojarzy, więc sam będzie niejako “zapowiadał” swoje dzieła. Na początek:
KIPISZ z roku 2022
Łukasz OZZY Ozon: “Od jakiegoś czasu zbierałem się, żeby zrobić całą płytę na moich bitach. Robiłem je do mojego rapu już wcześniej, ale nigdy nie byłem z nich zadowolony na tyle, żeby oprzeć na nich całą płytę. Przy Kipiszu dojrzałem do tego, więc zarówno teksty jak i muzyka w tym przypadku są moje. Jak sam tytuł mówi jest to taki kipisz. Miejscami nawet fajny. Z perspektywy czasu wywaliłbym z niego kilka rzeczy, ale nie powiem których. Jako jedyna z moich płyt nie została wydana fizycznie na CD i już nie zostanie. W całości wrzuciłem ją na youtube.” Tyle od Łukasza. Ja polecam ten album, bo chyba najbardziej widać progres w OZZYego rapowaniu na tych nagraniach. Jeśli oczywiście porówna się je ze starymi kawałkami (znajdziecie je na końcu wpisu). Jest też kilka featuringów, jak przystało na dobry album rapowy, a kawałek Nagie Tango to jest kosmos. Wszystkie video do tego albumu także są autorstwa Łukasza. Odpalajcie, a słuchając możecie dalej czytać wpis.
Historia chyba musi się rozpocząć od ksywki. Jest to raczej marny zabieg marketingowy, bo nie przebije w pozycjonowaniu internetowym niejakiego Osbourne’a. 🙂 Nie jest to jednak ważne, bo ksywka w tym przypadku oczywista. Łukasz OZZY Ozon… jego dwóch braci też ma ksywki Ozzy… reszty nie trudno się domyślić. Zamknęliśmy temat pseudonimu scenicznego. Przejdźmy dalej. Spotkałem się z Łukaszem (i nie tylko z nim) październikowego wieczoru w jego domu rodzinnym. Przy piwku, a jakże, pogadaliśmy o jego wersji hip hopu. Ja to się na lokalnym hip hopie nie znam. Podobno jest w Lubartowie i okolicach więcej raperów. Muszę to chyba nadrobić. OZZYego znam, bo jego korzenie są raczej metalowe. Starszy brejdak – Marcin był wokalistą zespołu black metalowego Divide Et Impera, młodszy także jest metalem, więc sami widzicie, że background ustalony. Dlaczego więc środkowy OZZY stał się raperem, a nie metalowym krzykaczem? Łukasz: “Oczywiście, że Marcin mnie katował metalem. Ja też słucham metalu. On miał zespół, ja zespołu nie miałem, a bardzo chciałem robić muzykę. Na niczym nie umiem grać, za to pisałem wiersze. Rap można było robić samemu. Może niezupełnie samemu, bo pierwsze bity robili mi znajomi, ale jak już miałem podkład to resztę robiłem sam. Miałem komputer, kupiłem mikrofon, wstawiłem go do wytłumionej szafy i zacząłem nagrywać. Żeby było śmieszniej to przypomniało mi się, że w tamtym okresie Bimbeer szukał wokalisty. Próbowałem drzeć mordę do tego mikrofonu, ale to było słabe, nie wychodziło mi. Może to też trochę mnie pchnęło do rapu.” A jak z innymi rapującymi lokalsami? OZZY: “Wiedziałem, że w Lubartowie ktoś tam rapuje. Zali i jeszcze kilka osób. Kiedy pierwsze rzeczy nagrałem to Zali się odezwał i próbowaliśmy coś razem nagrać. Potem już w garażu przewijało się z 15 osób, także w Lubartowie było ich dużo.”
Do garażu zajrzymy później, bo to będzie kolejny tego typu przybytek w Lubartowie, a na blogu opisałem ich już co najmniej kilka. Wróćmy jednak do początków przedgarażowych twórczości Łukasza. Postanawia rapować, ogarnia sprzęt i zupełnie amatorsko bierze się za tworzenie muzyki. Łukasz: “Na początku miksowałem kawałki na ucho. Potem próbowałem ten miks bardziej sprofesjonalizować, czytałem więc książki i poradniki, ale według mnie ciągle robię swoje kawałki bardziej na ucho niż zgodnie z prawami produkowania muzyki i prawdopodobnie to słychać. Każdą kolejną płytę realizowałem trochę lepiej, miałem też lepszy sprzęt. Starałem się go aktualizować. Ciągle jestem jednak amatorem.”
Pierwsze nagrania, wydawnictwa OZZY tworzył na bitach od znajomych. W pewnym jednak momencie krzyżuje się jego droga z Robertem Robsonem Tarko, producentem, z którym świetnie się dogadują. ŁO: “Robsona poznałem w międzyczasie. Wtedy jeszcze nie robił muzyki, ale ja już coś tam robiłem. Poznaliśmy się przez Krzyśka Kolomba Bogusława. Kolombo też rapował i Robson zaczął dłubać przy bitach. Ja i Krzysiek nagraliśmy kilka utworów, nazwaliśmy to Projekt Wolnych Wierszy. Koniec końców nie zrobiliśmy tego na bitach Robsona, więc sam zacząłem rapować do tych podkładów. Robert dłubał, dłubał i zaczęły mu wychodzić naprawdę fajne, zaskakujące rzeczy. Zwłaszcza, że on nie robi tego klasycznie, rapowo. Na przykład w jego niektórych bitach nie ma w ogóle stopy. Są nietypowe i to mi się bardzo podoba. Aktualnie Robson wyjechał z Polski, ale ciągle coś robi. Mamy nagrać kolejną płytę razem. Bity są, utknąłem trochę z tekstami, ale ruszę i na pewno pojawi się coś nowego od naszej dwójki.” W tym miejscu tekstu robimy przerwę na kolejny album OZZYego, bo właśnie z Robsonem stworzyli:
SYRENY z roku 2021
OZZY: “W przypadku tej płyty zależało nam, żeby część bitów w ogóle nie miała perkusji. Jest to taka klimatycznie zamknięta całość i moja chyba pierwsza płyta, na której teksty są bardziej bezpośrednie. Wcześniej było u mnie dużo pędzących metafor. Tu jest prosty przekaz: tak u mnie aktualnie jest. Trochę smutny album, ale ja nigdy nie robiłem utworów o tym, że jest fajnie. Lubię robić kawałki ze smutnych tematów. Jest dosyć smutno, ale na końcu jest pozytywny akcent. Wśród numerów jest jeden z moich ulubionych, czyli bardzo osobisty Wiatr.” Odniosłem wrażenie, że Łukasz jest bardzo zadowolony z Syren i słusznie. Te 10 piosenek złożone w całość robi konkretne wrażenie. Klimat podbijają jeszcze dwa teledyski, które powstały do Wiatru i Echa. Zwróćcie uwagę także na muzyczną stronę Zjaw. Czysty horror. 🙂 Syreny OZZY wypuścił na CD w ciekawej formie. Tekturowy kartonik po rozłożeniu tworzy jakby klosz reflektora scenicznego. Bardzo fajny pomysł, choć było z jego realizacją trochę problemów. Łukasz: “Ciężko było znaleźć drukarnię, która chciałaby mi to wydrukować w nakładzie 100 sztuk. W końcu znalazłem. Przysłali mi pierwszą wersję poklejoną jakąś, zupełnie odwrotnie wszystko. Także miałem z tą okładką trochę przejść. Tak w ogóle to projektował ją Paweł, czyli mój brejdak. W ogóle on mi sporo okładek projektował.” Wrócimy w dalszej części tekstu zarówno do okładek jak i do teledysków OZZYego. Łukasz ma chyba jeszcze Syreny do sprzedania, więc śmiało się odzywajcie.
Przyszedł czas w karierze 😉 OZZYego na granie koncertów. Nie zdarza się mu to aktualnie zbyt często, ale ma na koncie występy w całej Polsce, bo zaliczył sceny nie tylko na Lubelszczyźnie, ale też na Śląsku, w Łodzi, czy w Stolicy. Jak Łukasz wspomina pierwszy koncert: “Będę go pamiętał już zawsze, bo według mnie był moim najlepszym koncertem jaki kiedykolwiek zagrałem. Można powiedzieć, że potem grałem już same słabe, ale nie o to chodzi. Pierwszy był w nieistniejącym klubie Git Beat w starej mleczarni i przyszło bardzo dużo ludzi. Graliśmy późno, publika była nas ciekawa, bo to były moje początki, więc jakieś plotki chodziły po mieście. Sami byliśmy ciekawi co z tego wyjdzie, bo zrobiliśmy przed koncertem zaledwie kilka prób. Było dużo niepewności, ale okazało się, ze ludzie bardzo dobrze reagowali, krzyczeli, był kosmos. Silne emocje wywołuje u mnie wspomnienie tego gigu. Poczułem się jak gwiazda rocka. Każdemu życzę takiego startu. Było srogo.” Zdjęcie w tym akapicie pochodzi właśnie z tego wydarzenia. Na scenie OZZYego wspomagali Paweł (po lewej) i Kolombo (po prawej). Druga fota to oczywiście plakat. Warto wspomnieć, że nie odbywało się wtedy jakoś dużo hip hopowych imprez w Lubartowie. Potem trochę to się zmieniło, a teraz znowu w tej kwestii nic się nie dzieje.
Po pierwszej sztuce na żywo Łukasz stwierdził, że konieczni są hypemani, którzy pomagają raperowi na scenie. Łukasz: “Musiałem mieć hypemanów. Pierwsze numery nie były w ogóle pisane z myślą o koncertach. Tego się po prostu nie dało wyrapować na żywo, bo kawałki były wypchane tekstem, robiłem drugie głosy, które podbijały żeby fajnie działało, często też linijki zachodziły na siebie. Jeden człowiek nie był w stanie tego wykonać na koncercie. Nagrania to trochę co innego. Ktoś musiał mi pomagać, żeby to brzmiało tak jak na płycie. Dziwne jest tylko to, że jest ich dwóch i rapują w sumie to samo, ale to też jest spoko bo jak jeden się pomyli to drugi daje radę. 🙂 Jak rapują refreny we dwóch to jest jeszcze mocniej. Dobrze to robi na brzmienie.” No dobra, wiemy już, że OZZY ma dwóch hypemanów, więc niech ich teraz przedstawi. ŁO: “Kuba Wróblewski i Łukasz Luxus Marciniak to moi starzy kumple. Swoją drogą także metaluchy. Robią to ze mną już bardzo długo i dzięki temu nasze koncerty są coraz lepsze i bardziej profesjonalne. Tak na stałe w tej konfiguracji zaczęliśmy grać na żywo od koncertów z AJKS i Bimbreem, czyli od 2012 roku. To było po 3 płycie.”
Koncerty ruszyły i nazbierało się ich przez lata trochę. Pogadaliśmy z OZZYm o tym jak organizował sztuki, no i o życiu w trasie. 🙂 Łukasz: “Zaczęły padać propozycje z zewnątrz. Wysyłałem także zgłoszenia na różne konkursy i próbowałem się wbijać na supporty w okolicy, ale to akurat zbytnio się nie udawało, bo organizatorzy przeważnie mieli swoje. Konkursów trochę zagraliśmy. W Lublinie jakiś wygraliśmy. W Zabrzu na konkursie organizowanym przez MaxFlo Records dostaliśmy nagrodę publiczności, którą był zestaw płyt. Odbyło się to w Klubie Wiatrak i w finale było 10 składów. Było bardzo wesoło. Jeśli chodzi o życie w trasie to robiliśmy takie weekendowe wyjazdy. W piątek jeden koncert, a w sobotę drugi w innym miejscu. Zagraliśmy tak w lubelskiej Tekturze i w lubartowskim Git Beacie z AJKS i Bimbreem. Nazywaliśmy to “U nas są takie weekendy tour.” 🙂 Jednym z takich weekendów był Krasnystaw + Biłgoraj. W Krasnymstawie gruba impreza była po koncercie. Za to w Biłgoraju już przed koncertem. Luxus dopiero w 3 kawałku skapował się, że to już koncert, a nie próba i że ludzie już przyszli. Było ciekawie, ale nie polecam. Tak jak wtedy już potem nie przegięliśmy nigdy. Występ w sumie niezły zważywszy na nasz stan. Gościnnie wystąpił Paweł ze złamaną ręką. Postanowiliśmy wtedy też nakręcić teledysk, ale ostatecznie nie wyszło. Te dwa koncerty zorganizowaliśmy z AJKS i Carperem. Z koncertów wspomnieć mogę, że zaliczyliśmy scenę w nieistniejącym Graffiti, zagraliśmy także na LAR’T Festiwalu i I Love LBN Festival.”
Tak sobie myślę, że faktycznie OZZY zespołu może nigdy nie miał, ale całkowicie sam to swojej muzyki nie robi. Ekipę wokół siebie ma solidną: przyjaciele i rodzina wspierają, czy nawet czynnie biorą udział w nagrywaniu i tworzeniu tych dźwięków. Pogadaliśmy już o Robsonie, Luxusie, Kubie W. Kilka osób wystąpi jeszcze w dalszej części. Wspomnieliśmy też brata Łukasza, czyli Pawła. Zatrzymajmy się przy nim na dłużej. Łukasz: “Paweł angażuje się w różnych kwestiach. Projektuje okładki moich płyt, nagrywał mi gitarę w kilku kawałkach, tworzył mi bity, zawsze mu wysyłam jakieś nowe numery i pytam o opinię. Przede wszystkim jednak często rapujemy razem. Wypuściliśmy kilka singli, mieliśmy razem projekt w początkach mojej działalności, który nazwaliśmy Monometria. Potem nagraliśmy razem pełny album i na pewno jeszcze coś kiedyś nagramy.” Paweł P.O. Ozon. Pseudonim sceniczny znowu z tych kojarzących się. Stąd zapewne te kropki w niego wplecione. Człowiek wielu talentów, choć lakoniczny. Projekt Monometria kwituje w sposób dla siebie charakterystyczny, czyli krótko i zwięźle. “Chujowe to było, nienawidzę.” 🙂 Inne zdanie ma na szczęście na temat płyty, którą z bratem wypuścili pod szyldem OZZY/P.O. – Nigdy nie widziałem. Paweł projektował okładkę do tego wydawnictwa, rapował i kilka utworów wyprodukował. Posłuchajcie i poczytajcie co panowie opowiadają o wspólnej płycie.
NIGDY NIE WIDZIAŁEM z 2020 roku
Łukasz: “Paweł nie chciał wydawać tego materiału pod nazwą Monometria, więc nazwaliśmy to ciut inaczej. Pechowo się pracowało, bo po nagraniu całości padł nam dysk w komputerze, więc musieliśmy nagrywać od nowa. Dziwnie było robić drugi raz to samo, kiedy wydawało się, że już to mamy. Na tej płycie sporo kawałków wyszło od P.O. Wyróżniłbym 3 2 1 0, który w całości jest Pawła, i np. O Tobie, które wyszło od niego, a ja skończyłem.” Paweł: “W jednym numerze wykorzystaliśmy bit sprzed 5 lat.” Zapytałem chłopaków o utwór Psychopomp, który mi osobiście chyba najbardziej się wkręcił z tego zestawu. Paweł: “Ciekawostka związana z tym kawałkiem jest taka, że nagrywałem go na wolno. Łukasz dostał próbki bitów od ziomka. Wlazł mi w głowę ten konkretny, słuchałem go i wynotowywałem pojedyncze wyrazy. Potem nagrałem bez gotowego tekstu, tylko z tymi słowami kluczami. To jedyny kawałek jaki powstał w ten sposób. Jak powiedziałem Łukaszowi, że chcę nagrać pod ten bit, to stwierdził, że mi odbiło.” Łukasz: “Bit jest porąbany, jednak gotowa piosenka brzmi dobrze.” I ja tak uważam. Smaczku wydawnictwu jako takiemu dodaje fakt, że OZZY sprzedawał tę CD razem z workiem/maską, która pojawia się w teledysku do kawałka O Tobie. Płytę Nigdy Nie Widziałem ciągle dostaniecie u OZZYego (chociaż już bez maski), więc jak zawsze polecam się kontaktować.
Już 3 albumy zaprezentowałem w tym tekście. Przypominam, że wrzucam je w kolejności od najnowszego. OZZY wydaje je samodzielnie, inwestując w to swój czas i pieniądze. Nie ma kontraktu z żadną wytwórnią. Po co to robi? Czy nie wystarczyłoby po prostu wrzucać pojedynczych numerów do internetu? Łukasz: “Coraz częściej się nad tym zastanawiam, bo zauważam, że ludzie sprawdzają tylko single, czyli te utwory z płyty, które wychodzą pierwsze. Dalsze już mniej. Mimo to wydaje mi się, że nadal będę wypuszczał całe albumy. Lubię to robić, lubię z kilkunastu kawałków tworzyć jedną całość. Chyba nie będę już wypuszczał ich fizycznie. To akurat mi się znudziło. W przyszłości będę wrzucał albumy tylko do internetu. Przynajmniej na ten moment tak mi się wydaje.”
Skoro jesteśmy w temacie albumów i jeśli przesłuchaliście powyższe to zauważyliście na pewno teledyski, których OZZY nazbierał całkiem sporo. OZZY: “To jest kolejna, oprócz tworzenia muzyki i grania koncertów rzecz związana z całym tym zamieszaniem. Bardzo lubię tworzyć teledyski, do Kipiszu sam je nakręciłem telefonem. Pamiętam, że jak skończyłem obrazek do Ścieku, puściłem go Oli, mojej dziewczynie. Stwierdziła, że fajny ale że chyba nie zamierzam go wrzucać na youtube. 🙂 Po jakimś czasie zmieniałem pracę, na tę w której jestem obecnie. Pani kadrowa przy podpisywaniu umowy powiedziała, że widziała Ściek i że jest świetny.” 🙂 Ściek faktycznie jest mocny. Poniżej wrzucę playlistę z samymi teledyskami OZZYego. Playlistę tę wziąłem bezpośrednio z jego kanału, wnioskuję więc, że jemu także zależy, żeby zwrócić uwagę na te obrazki.
Niektóre klipy OZZYego tworzył Bartosz Gorzel, filmowiec z Lubartowa, swego czasu zajmujący się produkcją video zawodowo. To kolejna osoba zaangażowana w muzykę Łukasza. ŁO: “Bartek nakręcił mi tych teledysków jak szalony. Bardzo dobrze się rozumiemy. Mamy jakiś wspólny przepływ myśli. Jakąś zbieżność wizji. On często ma sporo pomysłów na obrazki do moich kawałków. Dla przykładu taka ciekawostka: przy okazji klipu do Esc (tego, w którym ciągnę Kubę po ziemi) wysłałem Bartkowi kilka utworów, żeby sobie któryś wybrał. Przyszedł po jakimś czasie z pomysłami na 3 klipy, a ja wybrałem jeden. Bartek mówi, że jeszcze ma jeden pomysł, ale on nigdzie nie pasuje. Zaczął opowiadać, a mi od razu przypasował do utworu, którego Bartkowi nie wysłałem. Bardzo dużo rzeczy tam się zgadzało. Aż mnie ciary przeszły. Puściłem mu ten numer, on oczywiście od razu stwierdził, że wszystko się zgadza. Na takiej mniej więcej zasadzie mamy ten wspólny przelot. Zrobiliśmy razem sporo i mam nadzieję na więcej, chociaż aktualnie chyba już mu się nie chce kręcić. Początkowo zajmował się tym amatorsko, ale ostatecznie kręcił teledyski i filmy zawodowo.” Sprawdźcie zbiór obrazków OZZYego poniżej. Te same utwory są oczywiście w playlistach płyt.
Teledyski to zdecydowanie świetna przygoda, ale musimy wspomnieć o jeszcze jednej dużej i ważnej dla Łukasza przygodzie jakim był jego udział w Żywym Rapie. Co to ten Żywy Rap? Chyba można podsumować go jako internetowe, hip hopowe talent show. Odbyły się dwie edycje ŻR. Obie znaleźć można na youtube, gdzie pierwotnie były emitowane. OZZY zgłosił się do drugiej, został zakwalifikowany i dotarł aż do półfinału. O tym jak to było opowie sam zainteresowany: ŁO: “Kręcone to wszystko było w Warszawie. Długo się zastanawiałem w sumie, czy się zgłosić, bo to takie show. Masz jakieś zadania, jest jury, tyle że smsów się nie wysyła. 🙂 Oglądałem pierwszą edycję i wysłałem zgłoszenie. Chciałem się sprawdzić. Ostatecznie było świetnie i niewiele zabrakło do finału, przynajmniej tak mi mówiono zakulisowo. Było zajebiście i bardzo dużo mi to dało. Przez to, że tempo było duże to w kilka dni trzeba było napisać kawałek łącznie z bitem. Parę dni przed nagraniem dostawałem maila z tematem odcinka i na ten temat miałem stworzyć tekst. Albo dostawałem słowa, których w tekście musiałem użyć. W późniejszych etapach już dwa utwory na odcinek ŻR przygotowywałem. Dwie zwrotki, dwa refreny. Także bardzo dużo się działo i nauczyłem się szybko pisać. Poza tym do tej pory na żywo grałem z dwoma chłopakami, a tu sam. Musiałem to też brać pod uwagę przy pisaniu tekstu, bo trzeba się było wyrabiać. Bardzo na plus wpłynął na mnie udział w tym programie jeśli chodzi o moje umiętności. No i był to jeden wielki melanż raperów, ale taki ogromny na kilkaset osób. Szczególnie w pierwszych etapach ludzi była masa na każdym odcinku. 🙂 Bardzo sympatyczni goście z jury. Dobre doświadczenie. Koniec końców poszło mi lepiej niż zakładałem. Cieszę się, że aż do półfinału dotarłem z tym moim dziwnym rapem. Do tej pory utrzymuję kontakt z niektórymi ludźmi. W kierunku większej kariery po programie nic się nie wydarzyło oprócz lajków na facebooku. To był 2014 rok, W jury był Bilon, Rychu Peja Solówka, Wdowa i Wujek Samo Zło. Pamiętam, że Wdowie się nie podobało, ale Peji się podobało. Jak odpadłem to mi mówił, że nie jest z tego zadowolony. Po programie była niby opcja, żeby w Hemp Records wydać singiel, ale w praktyce okazało się to zbyt trudne, no i się nie udało. Szkoda mi tylko trochę tego finału, bo w finale występowało się z żywym zespołem.” OZZY przyznaje, że udział w Żywym Rapie to była dla niego duża rzecz. Na szczęście na youtubie znalazłem jego wykony z tego programu. Wrzucam je poniżej. W pierwszym video OZZY pojawia się w 18:13 minucie. Potem są już jego wyodrębnione utwory. Sprawdźcie jak się prezentował na żywo.
Temat zespołu przewijał się delikatnie podczas całej naszej rozmowy. Dowiedzmy się, więc dlaczego OZZY nigdy nie był wokalistą, jak jego kolega po ksywce z USA. OZZY: “Chciałbym grać i tworzyć muzykę z zespołem. Była do tego delikatna przymiarka jeszcze przed rapem. W składzie był Homer na perkusji, Paweł na gitarze i Maras na drugim wiośle. Nie wyszło niestety, więcej było imprezowania niż grania. Marzy mi się rapcore’owy band. Żywe instrumenty i rap. Kiedyś jeden zespół chciał podjąć współpracę, nawet wysłali mi swoją muzę, ale to nie było to. Zawsze mi się podobało takie połączenie. Mam w starszych kawałkach gitary, które Paweł mi nagrywał. Na O3 jest numer Film, w którym jest gitarowo, a w refrenach wydziera się Golon, ówczesny wokalista Bimbeer. Do kapeli trzeba ludzi, którzy się zaangażują i to jest największy problem. Jeśli jednak jakaś kapela chciałaby robić ze mną rapcore to ja bardzo chętnie. Wciąż czekam Drodzy Czytelnicy.” 🙂 Łukasz wspomniał o Homerze, czyli bardzo dobrze znanym pałkerze z Lubartowa. Bębnił w wielu kapelach, chociażby w: Profundis, Corozji, Divide Et Impera.
Skoro nie ma bandu, to czemu nie ma DJa, skreczy na żywo? Przecież koncert hip hopowy to także ktoś od gramofonów. W tym przypadku górę wzięła szara rzeczywistość. Łukasz: “Żeby zatrudnić DJa na stałe to trzeba grać dużo koncertów. Być może postawić wszystko na jedną kartę. Ja grałem i gram niezbyt często, więc to bez sensu. Nie miałem znajomego, który umiałby to robić. Robson nawet miał pomysł, że kupi sobie odpowiedni sprzęt i się nauczy, ale dla kilku koncertów rocznie to się nie spina. Wbrew pozorom to sporo zachodu, bo przecież musielibyśmy przearanżować utwory żeby znaleźć miejsce w nich na DJa.” Jak się nad tym zastanowić to faktycznie chyba temat nie wart zachodu.
W tym miejscu wjedzie kolejna płyta OZZYego, którą jest Masakrada. Okazuje się, że z jej realizacją były przeboje. ŁO: “Wygraliśmy konkurs w Lublinie. Nagrodą była sesja nagraniowa w Radiu Lublin. Minął jakiś czas, organizatorzy mnie zwodzili, w końcu zniknęli z internetów. Postanowiłem napisać bezpośrednio do Radia w sprawie tej sesji. Opisałem jaka jest sytuacja, że wygrałem itd. O dziwo odpisali, żebym wbijał. Przydzielili mi realizatora, który nie był zachwycony nagrywaniem rapera, ale koniec końców dobrze się nam współpracowało. Potem zaczęły się schody. Obrabiał ten materiał przez rok! W końcu wyciągnąłem od niego te nagrania. Trzymam sobie to na pamiątkę bo do niczego innego się nie nadaje. Facet ewidentnie zrobił to na odwal się. W każdym kawałku inna głośność, inna barwa wokalu, no lipa. Ostro się pokłóciliśmy na koniec. Nagrałem Masakradę od nowa w domu.” Okładka projektu P.O. zawierała pokaźną książeczkę z tekstami i póki co jest to płyta z największym nakładem. Posłuchacie całości poniżej.
MASAKRADA z roku 2016.
Pisałem o tym już nie raz, że nazwa niniejszego bloga jest nieprzypadkowa. Opisanych na stronie jest co najmniej kilka garaży, w których grały kapele. Kompleks garaży przy starym cmentarzu to wylęgarnia lubartowskich muzyków. Grali w tym miejscu między innymi: Dill Moon, Maestrock, El Chupacabra, Metaxa, Cider, Psychoza, czy Bimbeer. U OZZYego też w pewnym momencie pojawił się garaż. Łukasz: “To dosyć zabawna historia, bo tak jak wspomniałem wcześniej próbowałem z kolegami robić zespół. W tym właśnie celu wynajęliśmy jeden z garaży przez pośrednika. Po jakimś czasie okazało się, że jakimś tajemniczym trafem zatracił się przekaz pieniędzy między nami, a właścicielem. Od razu zaznaczę, że z naszej strony pieniądze wychodziły co miesiąc, natomiast nie docierały do adresata jakimś magicznym sposobem. Oczywiście wylecieliśmy z garażu. Słusznie zresztą. 🙂 Zespół się rozpadł. Minął jakiś czas, zacząłem koncertować, no i dołączyłem do garażu chłopaków z Bimbeer. Stwierdziliśmy jednak, że chcielibyśmy sobie ogarnąć własny garaż. Znalazłem ogłoszenie, zadzwoniłem, umówiłem się z facetem. Ku mojemu zdziwieniu chłop mnie prowadzi do tego samego garażu, z którego nas wywalili. 🙂 Ja wcześniej nigdy właściciela nie widziałem, on mnie też nie znał. Spytał do czego mi ten garaż, ja że na próby muzyczne. Wtedy on mówi, że nie ma nic przeciwko, ale miał już przejścia z muzykantami, bo już tu kiedyś byli tacy co nie płacili. 🙂 Oczywiście nigdy go nie uświadomiłem, że ja też byłem między tymi muzykantami. 🙂 Dowie się tego właśnie teraz, z tego bloga. 🙂 Serdecznie go pozdrawiam, bo jest bardzo w porządku. Z garażu musieliśmy zrezygnować, bo się rozjechaliśmy. Właściciel wynajął go młodym raperom, więc garaż wciąż tętni rapem. My siedzieliśmy w nim prawie 10 lat. Bardzo dużo się tam działo. Nie chodzi mi tu tylko o imprezy, chociaż one też się działy. Muzycznie także sporo robiliśmy. Przede wszystkim próby przed koncertami, ale także takie heheszkowe rapsy. Był tam komputer, były mikrofony, więc jak przychodziła ochota to odpalaliśmy graty i nagrywaliśmy. Te śmieszne numery nazwaliśmy Basu Nie Żałuj i nagraliśmy tego kilkaset. Oprócz tego, że zabawa przy nich była przednia to jest to także szlifowanie warsztatu. Cały czas się zastanawiam czemu publikuję te poważne kawałki, a tych jajcarskich jeszcze nigdzie nie pokazywałem. Myślę, że klikałyby się. Czasem w odwiedziny wpadali ludzie z daleka to na imprezie także spontanicznie nagrywaliśmy. Często się tam działy takie rzeczy. Piękne czasy.” Nie wiem czy w kompleksie garaży przy starym cmentarzu jeszcze ktoś gra muzykę, ale na początku XXI wieku działo się tam bardzo dużo.
Przed zaprezentowaniem kolejnej płyty ostatni raz pogadamy z OZZYm o wydawaniu ich na fizycznych nośnikach. ŁO: “Od początku było dla mnie ważne, żeby mieć płytę w ręce. Tak jak już mówiłem robiłem to sam. Nakłady nigdy nie były duże. Trzeba było walczyć z drukarniami, potem pakować i te paczki targać na pocztę i wysyłać. Także zmieniło mi się podejście do wydawania fizycznych nośników. 🙂 Nigdy też nie dążyłem do jakiegoś kontraktu z wytwórnią. W promocję też nie umiem. Obecnie ludzie bardziej niż o fizyczne płyty pytają kiedy będzie ona na Spotify. Czasy się zmieniają. Myślę jednak, że z każdą kolejną wydawanie wychodziło mi ciekawiej, nie wypuszczałem byle czego. Przynajmniej się starałem na miarę moich możliwości. Nie sprzedawałem tych CD drogo, więc biznesu nie zrobiłem. 🙂 Robiłem to, bo po prostu lubiłem.” Efekty są warte zachodu i są przykładem, że jak się chce to można bez pomocy “bogatego brata” wymyślić, zaprojektować i zrealizować profesjonalne muzyczne wydawnictwa. Pokażcie mi w Lubartowie drugiego muzyka, który coś takiego osiągnął.
ELEGIA rok 2015
Łukasz: “Okładka z taką Maryjką. Skojarzenia jakie od razu przychodzą mi do głowy w związku z Elegią to Robson, który całą ją muzycznie wyprodukował. Jest tylko jeden mój bit, który z perspektywy czasu usunąłbym, bo cała ta płyta powinna być Robsona. Generalnie kojarzy mi się dobrze. Do tej pory mi się podoba. Jest tam dużo dobrych kawałków.” Jak zawsze zapraszam do odpalenia playlisty.
Pora chyba podsumowywać cały ten artykuł. Zgodzicie się chyba ze mną, że OZZY to bardzo płodny artysta. Sam się pogubiłem w ilości nagranych przez niego utworów, płyt, projektów, teledysków. Ilość ludzi, którzy współtworzyli jego muzykę też jest ogromna. Oprócz osób już wymienionych powyżej wspomnieć chyba warto o tym, że Łukasz dogrywał się do wielu kawałków innych raperów. Na jego płytach jest mnóstwo gościnnych zwrotek. Jego głos znajdziecie na płytach Krvavego, Odyna, Wienzo, AJKS i pewnie jeszcze kilku innych. Są do usłyszenia na youtube. Podejście do całego tego zamieszania jakim jest muzyka ŁO ma jednak zdrowe: “Muzykę zawsze robiłem, bo to lubiłem, podobnie z teledyskami. Jest to dla mnie zajebista zabawa. Nigdy się nie nastawiałem na karierę rapera. Nie wiązałem tego z zawodem i pieniędzmi. Gdyby jakimś cudem któryś z moich kawałków poleciał szeroko i mógłbym na tym zarobić to pewnie zrobiłbym to, ale nie opierałem nigdy na tym swojego życia. Chodziłem i wciąż chodzę do normalnej roboty. Robienie rapu po prostu mnie odmula. Ciągle mi się chce to robić. Ostatnio pochłonęły mnie inne rzeczy i trochę przystopowałem, ale wrócę. Nawet gdybym miał nie publikować numerów w internecie to i tak będę nagrywał. Jest to swoista autoterapia, bo teksty to głównie to co dzieje mi się w głowie. Czasami tylko porusza mnie coś z zewnątrz.” Lepszego podsumowania nie trzeba. Czekamy zatem na nowe kawałki.
Kończymy tekst, ale jeszcze spory wór muzyki OZZY zaprezentuje poniżej. Głównie są to starsze rzeczy. 4 pierwsze płyty, playlista z singlami, a na koniec Projekt Wolnych Wierszy. Polecimy po kolei zgodnie z porządkiem ustalonym na początku wpisu. 🙂 Zapraszam oczywiście ponadto do galerii zdjęć. Uzbierało się tego mnóstwo. No i sociale wrzucam poniżej, bo OZZY to muzyk XXI wieczny, a wiadomo, że obecnie media społecznościowe trzeba mieć. Ponadto przydały mi się bardzo przy pisaniu tego tekstu.
facebook: https://www.facebook.com/ozzycompl
youtube: https://www.youtube.com/@MrOzzYPL
spotify 1: https://open.spotify.com/artist/6bflwzirzCIsHn5WlLB9kr
spotify 2: https://open.spotify.com/artist/57EIktKdg7507PGLKGmfrx
KSIĘGA ZERO z 2013 roku.
OZZY: “Kojarzy mi się z Żywym Rapem i związana jest z taką śmieszną historią kiedy po moim ostatnim odcinku rozdawałem jury i jeszcze paru ludziom CD z tą płytą. Oczywiście sam nagrywałem te kopie w domu na komputerze. Rano po programie stoję z bułkami do kasy w markecie, kiedy dzwoni telefon. Bilon, czyli cały szef ŻR mówi, że co to mu za płytę dałem. Wrzucił do odtwarzacza, a ona nie działa. Prawdopodobnie przez pomyłkę dałem mu pustą CD. 🙂 Facet dał mi szansę i chciał odsłuchać, nie wyrzucił CD do kosza, a tu taka sytuacja. 🙂 Potem dałem mu drugą, dobrą, ale pewnie już nie przesłuchał, no bo ile szans można dawać. 🙂 Ostatnie albumy już kopiowały profesjonalne firmy. Wydałem ją w twardej oprawie.”
O3 z 2012 roku.
OZZY: “Moja trzecia płyta. W tamtych czasach zaczęliśmy grać koncerty z Kubą Wróblewskim i Łukaszem Luxusem Marciniakiem. To też czasy, kiedy poznałem m. in. AJKS. Była to znajomość internetowa. Zaprosiłem go na wspólny kawałek, potem on mnie zaprosił. Zagraliśmy parę wspólnych koncertów. Dobrze nam się nagrywało. Pamiętam, że słuchałem jego nagrań zanim w ogóle zacząłem rapować. Obecnie nie mamy kontaktu.”
STEREOCHEMIA 2011 rok
OZZY: “Tak się podjarałem, że pierwsza płyta siadła, że stwierdziłem, że idę w to i muszę zrobić drugą. Dobrze mi się wtedy nagrywało, więc naprodukowałem sporo kawałków. Dzisiaj połowę bym wywalił. Bity było mi już łatwiej zdobyć, bo już ktoś tam w okolicy słyszał, że coś tworzę, była już Magia. W necie krąży kilka utworów, ale nie wszystkie.”
MAGIA z 2009 roku.
OZZY: “Podobno skończyłem się na pierwszej płycie, jak Metallica na czarnym albumie. 🙂 Na pewno jest to dla mnie ważna płyta. Zrobiona w dwa tygodnie. Od pomysłu do końca nagrań. Kawałek Wtsdjd jest pierwszym jaki w ogóle nagrałem. Ogromny mam sentyment do Magii, chociaż obecnie dzieli mnie od niej przepaść jeśli chodzi o umiejętności. Utwór Do gwiazd także jest mi emocjonalnie bliski. Jeśli chodzi natomiast o wydanie fizyczne to wyszło mi słabo. Komputery miały kiedyś taką technologię do “drukowania” grafiki na płytach CD, która nazywała się lightscribe. Wychodziło kiepsko, brązowe takie, szybko blakło. Technologia padła, ale tak właśnie drukowałem pierwsze CDry z Magią. Pamiętam, że ktoś przez myspace się do mnie odezwał, że chce ją kupić. Za 10 zł dostał to cudo i pewnie się rozczarował. Na pocieszenie mogę zapewnić, że ma w posiadaniu białego kruka.”
OZZY: “Single tworzyłem w tzw. międzypłyciu. Jak robiłem album to sobie odkładałem kawałki, które mi pasowały do koncepcji. Te, które wrzucałem do internetu pojedynczo to takie spontany na zasadzie: mam bit, piszę tekst, nagrywam i publikuję. Po Kipiszu w ogóle miałem pomysł, żeby do sieci puszczać tylko single, bo w ten sposób ciągle utrzymujesz uwagę słuchaczy. Kiedy już wrzucisz całą płytę na raz, a potem nic nie wrzucasz przez jakiś czas to robi się dziura. Jednocześnie ta całość jakoś trochę przepada. Gdybym publikował piosenkę co dwa tygodnie to dotarłbym chyba do większej ilości ludzi. Ja jednak lubię kompilować całe albumy, więc to jest tylko takie moje gadanie, bo w głowie mam już dwie kolejne płyty.” 🙂
Na koniec 6 utworów Projektu Wolnych Wierszy. EPka nazywa się Repertuar. Przypomnę, że OZZY stworzył go razem z Krzyśkiem Kolombem Bogusławem. Gościnnie rapował także P.O. Pojawił się tu też chyba pierwszy teledysk do utworu Walentynka.