Freedom

FREEDOM to bodajże najbardziej znany zespół jednej z najbardziej rozpoznawalnych postaci w lubartowskim środowisku muzycznym. Miłośnika gitar Gibson i wzmacniaczy Marshall. Od lat propagującego bluesa i rocka. Do zespołów zaprasza ciągle młodych ludzi dzięki czemu sam pozostaje młody. 🙂 Człowiek poza tym, że rockowy to niezwykle religijny. Powiedział mi tak: Kiedyś miałem chorą rękę, niedowład miałem przez pół roku. Powiedziałem sobie wtedy, że jak wyjdę z tego to do końca życia będę grał w kościele. I robię to. To jest moja modlitwa. W sercu mam bluesa, ale ciągnie mnie też do cięższych brzmień.” Z opisu wynika jednoznacznie, że zajmiemy się dzisiaj kapelą FREEDOM pana Zbyszka Skrzypka. Jak to ktoś z moich znajomych kiedyś powiedział: jeśli grałeś lub grasz w zespole w Lubartowie, musiałeś wcześniej czy później Zbyszka Skrzypka poznać. Jeśli jednak nie poznałeś, ale chciałbyś się czegoś o nim dowiedzieć to wklejam linka do krótkiego reportażu, który o panu Zbyszku nakręciła TVP Lublin. Jak powstał? Krótko opowie bohater filmu: „Pani redaktor, która nagrywała program o Agacie Budzyńskiej zainteresowała się mną i postanowiła nakręcić też krótki film o mnie. Jak ja to robię, że różnych ludzi skupiam wokół siebie.”

Temat założyciela zespołu mamy umówiony i obejrzany. Na tej stronie poczytacie tak jak już wspomniałem o FREEDOM, ale mam od pana Zbyszka materiały o innych jego kapelach, więc sukcesywnie pojawią się o nich wpisy na blogu. Dzisiaj FREEDOM. 

Jak zauważyłem kapela ta miała w sumie 3 okresy i jednocześnie 3 różne składy. Pan Zbyszek: „FREEDOM się zaczęło z Magdaleną Sikorą, która śpiewała i grała na flecie. 2002, 2003 rok. Darek Czuchryta grał na perkusji, a Arek Chilczuk na gitarze basowej. Nazwa zespołu podobnie do wcześniejszego mojego zespołu: Purple Haze, wzięła się od piosenki Hendrixa, którym jestem zafascynowany. Tak zakręcił gitarą, że do tej pory nie wiadomo jak on to robił.” Pierwszy skład był chyba najbardziej bluesową wersją FREEDOMU. Grali trochę kowerów i utworów autorstwa pana Zbyszka. Nagrań studyjnych niestety się nie dorobili, ale zarejestrowane zostały dwa koncerty tego składu. Pierwszy to Andrzejki Bluesowe z 2003 roku. Odbyły się one w lubelskim klubie Alabama. Drugi koncert to support zespołu Bracia z 17.01.2004 roku. Oba całkiem nieźle się nagrały. Sprawdźcie.

Kliknijcie znaczek: żeby zobaczyć wszystkie piosenki.

Zespół od początku związany był z Lubartowskim Ośrodkiem Kultury, w którym pan Zbyszek Skrzypek pracuje jako instruktor gry na gitarze i nagłośnieniowiec, a za czasów sali prób pod Biblioteką przejął nad nią opiekę po Mirku Gołębiowskim pod koniec lat 90-tych. Niestety salka ta nie wytrzymała próby czasu i została zamknięta jakoś na początku XXI wieku. FREEDOM próbowali więc w LOKu, a potem kiedy LOK zmienił siedzibę, grali w szkole podstawowej nr 2, czyli obecnym LO.

Po jakimś czasie skład jednak się zmienił. Do pana Zbyszka dołączyli Adam Kowalski na perkusji, Jacek Suchy Suchodolski gitara, Wojtek Zalewski na basie i Piotr Pyton Pytka na wokalu. W tym momencie to zupełnie inny FREEDOM. Bardziej mocny, rockowy i z pazurem. Miejscami nawet heavy metalowy. Chłopaki przecież byli znani już z mocnych kapel: Adaś i Suchy – El Chupacabra, Pyton – Off Side, Wojtek – Macheezmo. Słychać w muzyce z tego okresu, że jest moc. Znali się, więc szybko się zgrali i zaczęli grać koncerty. Pan Zbyszek: W Puławach graliśmy w tym składzie przed Dżemem i na imprezach Radia Lublin graliśmy. Na jednej z tych imprez było tak, że zespół nie dojechał. Musieliśmy przedłużać swój repertuar, a mało mieliśmy. Grałem więc 10 minutowe solówki. 🙂 Zaprosili nas także ludzie z miasta partnerskiego Lubartowa – Raseinai na Litwie. Bardzo serdecznie nas przyjęli, aż sam byłem zaskoczony i trochę nawet zażenowany, że tak wokół nas biegają. Byliśmy 3 dni i mieliśmy dać jeden koncert nad rzeką. Koncert daliśmy akustyczny. Młodzież litewska wyglądała jak hipisi. Teraz z Adasiem znowu razem gramy. Trzeba pamiętać to co dobre. Trochę też graliśmy festynów wtedy.” Jest kilka nagrań z tamtego okresu. Nagrali je w LOKu w okolicach 2005, 2006 roku.

Kliknijcie znaczek: żeby zobaczyć wszystkie piosenki.

Drugi skład działał 2, 3 lata. Aż do koncertu w Milejowie. Pyton niestety nie mógł go zaśpiewać, więc na zastępstwo pojawił się Marcin Wronisz. Jak to w takich przypadkach często bywa został na tym stanowisku już do końca działalności zespołu. Nastąpiła kolejna rewolucja personalna i we FREEDOMIE odtąd działali: Marcin Wronisz, Radek Barszcz na basie, Andrzej Puchy Puchacz na perkusji, Łukasz Jezior na klawiszach no i Zbigniew Skrzypek na gitarze. Niektórzy twierdzą, że to najsilniejsza odsłona tego bandu. Trudno się z tym nie zgodzić, bo w tym składzie zespół zdziałał najwięcej. Poczytajmy jak to pamięta Radek Barszcz: „Dołączyłem do zespołu, po tym gdy pan Zbyszek zobaczył mnie z moim licealnym zespołem na koncercie z okazji Święta Roweru w 2006 zdaje się roku. To była niezła nobilitacja, bo Zbyszek znany był wtedy jako lubartowski łowca talentów i wśród młodzieży cieszył się uznaniem. Z początku grałem na basie w zespole religijnym, z którym przygotowywaliśmy się do koncertu im. Agaty Budzyńskiej. W składzie był Andrzej Puchacz, Marcin Wronisz, Łukasz Jezior, który grał już jakiś czas ze Zbyszkiem no i ja. Szykowaliśmy materiał na ten koncert, a jednocześnie zaczęliśmy grać też jakieś mocniejsze rzeczy i chyba wtedy Zbyszek stwierdził że można byłoby to podciągnąć pod szyld FREEDOM – już wtedy legendarną nazwę na lubartowskiej scenie, bo przed nami parę składów pod tym szyldem się przewinęło. Zawsze jednak wspólnym mianownikiem była postać Zbyszka Skrzypka. No i się zaczęło…”

Nowa krew w zespole dała kopa muzyce. Zaowocowało to bardziej klasycznie rockową odsłoną kapeli. Znowu przearanżowano kawałki, a nowe utwory pisał także Marcin Wronisz. Zbyszek: „Jeden z utworów jest o znajomym Marcina, narkomanie, który umierał na AIDS. Dołożyłem coś tak od siebie i wyszła taka alternatywa trochę.”

Radek Barszcz: „Dość szybko zaczęliśmy grać koncerty i przeglądy, na których zdobywaliśmy wyróżnienia i nagrody. Na Lubartowskim RAF-ie zdobyliśmy w 2007 roku II miejsce i w ramach wygranej nagraliśmy w studio w Siedlcach nasze pierwsze demo.” Pan Zbyszek też pamięta RAF 2007: „Braliśmy udział w RAFie. Dostaliśmy nagrodę od jury, czyli zespołu Hunter: sesję nagraniową w studiu Czapla w Siedlcach. Nagranie z tej sesji było chwalone w magazynie Gitarzysta za energię.” Ciekawostka związana z tym demem: Marcin dostał kiedyś w prezencie ten materiał na winylu. Istnieje więc płyta winylowa zespołu. Ukazała się w dosyć limitowanym nakładzie: jednej sztuki. 🙂 Jak widać wokół FREEDOM zaczął robić się delikatny szum. Oprócz magazynu Gitarzysta pojawili się też m. in. w Top Guitar. Zobaczcie ten artykuł obok na zdjęciu. Demówki możecie oczywiście posłuchać poniżej:

Panowie zaczęli sporo grać na żywo. Radek wspomina to całkiem pozytywnie: „Zbyszek był też naszym tour menagerem – korzystając ze swoich znajomości i uroku osobistego załatwił nam supporty – najpierw przed Dodą (czy też jeszcze wtedy zespołem Virgin?), a potem serię koncertów przed zespołem Feel. To był początek 2008 roku, więc były to wtedy prawdziwe popstars 😉 Dla takich nieopierzonych młodzików, jakimi wtedy byliśmy to była wielka przygoda i szkoła rock’and’rolla – graliśmy wtedy koncerty dla kilku tysięcy ludzi!” Jak to było z tą Dodą i Feelem? Zbyszek Skrzypek: „Szukałem menagera. Poznałem państwa menagerów na pierwszym koncercie FREEDOMU z Marcinem Wroniszem. Paweł Kołakowski i Grażyna Świętochowska przyjechali zrobić Golców. Oni się kręcili w LOKu. Zaczęliśmy rozmawiać. Potem do mnie dzwonią, że możemy grać przed Dodą koncert. Myśmy w tym składzie mieli ze 3 próby. Miałem pietra, nie mogłem spać, bo nie byliśmy zgrani. Wzięliśmy się do roboty. Pierwszy koncert Dody miał być, ale sprzedali za dużo biletów i podzielili na dwa koncerty. No i zagraliśmy przed Dodą. Nierówno graliśmy, ale był zapał. Ludzie mnie zapamiętali z tych koncertów, bo miałem czerwoną koszulę i latałem jak wariat. 🙂 Na początku opóźniali koncert, bo Doda się spóźniała. Nie pamiętam z nerwów co myśmy tam zagrali nawet. 🙂

Kiedy menager zobaczył, że daliśmy sobie radę i się podobamy to zaproponował nam 3 koncerty przed Feelem. Starachowice, Biała Podlaska i Puławy. To było apogeum naszego grania. Byliśmy już bardziej otrzaskani, czuliśmy się pewniej na scenie. Ja to trzymałem w ryzach. Moim zdaniem nasz najlepszy koncert był wtedy w Białej Podlaskiej w muszli. Po koncercie Feel zaprosił nas na kręgle. W lokalu byliśmy tylko my, Feel i ekipa techniczna, oprócz Piotra Kupichy. Siedzieliśmy do wpół do drugiej w nocy. Bardzo fajnie było.”

Trzeci skład FREEDOM istniał 3 lata. Przez ten czas udało się im osiągnąć całkiem sporo: duże koncerty, demówka. Ciągle pisali nowe utwory, aż w 2008 roku zaczęli myśleć o płycie. Radek opisuje ten okres tak: „Po jakimś czasie postanowiliśmy nagrać płytę. Panu Zbyszkowi udało się zdobyć jakieś pieniądze z urzędu miasta i weszliśmy do studia – nie byle jakiego, bo nagrywał nas Adam Drath w studiu nagraniowym Bajm. To była długa i dość męcząca przeprawa, bo nie mieliśmy wtedy żadnego doświadczenia w nagrywaniu i pamiętam, że wyszły nam te nagrania nie najlepiej. Do dziś zresztą nie ujrzały światła dziennego.” Radek jest wg mnie zbyt skromny z tą jakością nagrań. Posłuchać możecie sami odpalając playlistę poniżej. Wstydu moim zdaniem nie ma. Co o nagraniach mówi gitarzysta i szef zespołu? Te 10 utworów robiliśmy w studiu Bajm. Jak słucham tych utworów po latach to jestem zaszokowany, że tak to wyszło. Takie solówy mi wyszły, że nie wiem czy to ja grałem. 🙂 Ciut brzmieniowo w niektórych momentach mogłoby być lepiej. Mieliśmy parcie żeby nagrać ten materiał bo ucieknie. Ja wystarałem się o dofinansowanie, pisałem pisma do Burmistrza jako pracownik LOKu i udało się trochę pieniędzy na nagranie dostać. Zacząłem szukać studia. Adam Drath trochę się nam wtrącał, czepiał się, ale jakoś nagraliśmy. I chcieliśmy gdzieś to wydać, ale niestety skład się posypał. Trochę po tych nagraniach doszło w zespole do spięć artystycznych. Nie było leadera, który by to wszystko trzymał.

Szum, o którym wspomniałem wcześniej zaczął także działać na niekorzyść kapeli. Pojawiły się problemy z nazwą. Zbyszek: „Jak FREEDOM się kończył zaczęli do mnie wydzwaniać menagerowie z Lady Pank. Że mają w Warszawie zespół pod tą samą nazwą i żebym ja zszedł z tej nazwy. Ja na początku zacząłem świrować, że ja taki chłopak jestem z wioski Lubartów i nie rozumiem o co chodzi. 🙂 Ale w końcu zadzwoniła do mnie pani adwokat i mówi: proszę pana to jest poważna sprawa niech pan zejdzie z nazwy bo oni ją zarejestrowali i do sądu z panem pójdą. No to ja wymyśliłem Freedom Band. No i chyba błąd popełniłem, że z nazwy zszedłem, bo potem ten znajomy menager mi powiedział, że nasza nazwa już gdzieś tam zaczęła funkcjonować i była wcześniej.”

Sporo się działo w zespole, więc tarcia musiały się pojawić. Radek: „Wydaje mi się, że to właśnie wtedy, po tych nagraniach zaczęła się psuć atmosfera w zespole, co finalnie doprowadziło do odejścia Marcina, Łukasza i mnie, co z kolei doprowadziło do powstania Dwudziestu Siedmiu Bezimiennych, ale to już jest historia, którą znamy ;)” Wersja końcówki kapeli według gitarzysty FREEDOM niewiele odbiega od wersji basisty: „W trakcie nagrań w Lublinie zaczęło się źle dziać, a trzeba było wtedy uderzyć mocniej, ciągnąć ten skład. Dogadywałem się z menagerem. Przyjechał do mnie Paweł i zaproponował granie w Gdańsku i Gdyni. Niestety w zespole zaczęły się konflikty i nie pojechaliśmy. Rozjechało się to trochę, Szkoda mi tego składu.” No tak, cóż dodać, samo życie lokalnych kapel. Oficjalnie FREEDOM przestał istnieć w 2010 roku. Po problemach z nazwą pan Zbyszek zaczął grać pod szyldem Skrzypek Band, który potem przekształcił w Relife. Myślę, że jeszcze będzie okazja, aby zająć się tymi kapelami.

Mimo spięć po koniec Radek Barszcz wypowiada się o FREEDOM i Zbyszku Skrzypku dobrze: „Te kilka lat z zespołem, to była piękna przygoda, która nas – młodych, niedoświadczonych wtedy muzyków, wiele nauczyła, nakierowała muzycznie i sprawiła, że chcieliśmy grać dalej, choćby nie wiem co. Pozostały też przyjaźnie i dobre kontakty, które mamy do dziś. A Zbyszek, to jest legenda lubartowskiej sceny i największy promotor i mentor rockowego grania i nie mam co do tego, żadnych wątpliwości.”

Co na tradycyjny deser? Koncert FREEDOMU z LOKU z marca 2007. Wokalnie oprócz Marcina, udziela się tutaj Justyna Wójcik z zespołu In Brief, a na klawiszach zagrał Paweł Urban. Kliknijcie także w galerię zdjęć i już na zupełny koniec kilka utworów z koncertów, które znalazłem rozsianych po youtubie.