Grzelę znają wszyscy. Wiadomo: stara punkowa załoga. Nagrywał lokalne, punkrockowe kapele na koncertach, nagrywał koncerty w Jarocinach, Wymieniał się muzyką z ludźmi w całej Polsce w czasach kiedy internetów nie było. Muzyką lubił się też dzielić ze znajomymi. Ze mną też ostatnio podzielił się wieloma nagraniami, które inni uważali za zaginione i które sukcesywnie będę wrzucał na bloga. Jednym słowem Grzela ma przepastne zbiory i je udostępnia. To są znane fakty… Ale czy wiecie, że Grzela miał też kapelę? Niestety jak sam przyznał skasował kasetę z nagranymi przez nią dwoma kawałkami, ale pozostała opowieść. 🙂
Rok 1989, skład Grzela przedstawia tak: “Grzegorz Grzela Osiej – wokal, Jacek Grzyb i Piotr Żyłek Żyłowski – gitary, Andrzej Turo Turowski – bas i Jarek Proczek – perkusja. Ponadto Artur Kowal Kowalski – obsługa techniczna i trzymanie mi zeszytu żebym widział tekst oraz parę innych osób w roli widzów.” 🙂 Nie chcieli działać przy LOKu, bo chodziło o to żeby mieć większą wolność i możliwość spożywania różnych alkoholi na próbach. 🙂 Schronienia kapeli udzielił, więc Kowal, który pozwolił im rozłożyć graty w swojej stodole przy ul. Mickiewicza. Stodoła już jest zburzona, ale dosyć historyczna i wspominana wśród załogantów nie tylko lubartowskich. 🙂 W Lubartowie często się grało w piwnicach i garażach, ale w stodole to tylko REANIMACJA TRUPA grała.
Skoro już padła nazwa. REANIMACJA TRUPA. Grzela mówi, że chodziło w niej nie o czarną magię, albo medycynę, tylko o reanimację punk rocka, który wg niego już w 1989 roku dogorywał. W sumie chłopaki zagrały 2 – 3 próby (sami nie pamiętają ile dokładnie) i na początek grali dwa kawałki: “Ja? Nie ja?” i “Kochana redakcjo” oraz trzeci w przygotowaniu. Teksty były autorstwa nieocenionego Ryśka Czachy Kozaka. Z jego tekstów zresztą korzystali też No More Tears i Total Noise. W tym drugim numerze zespół naśmiewał się z teoretycznie alternatywnej młodzieży, która pisała listy i dawała ogłoszenia do systemowego magazynu “Na przełaj”. Teksty były mocne. Na zdjęciu znajdziecie pierwszy z nich, a drugi niestety Grzela zapamiętał tylko we fragmencie:
“Kochana redakcjo szukam przyjaciela
Mam lat dziewiętnaście i zawód montera.
Na imię mam Rysio,nazwisko też krótkie,
Palę papierosy i lubię pić wódkę.
…
I choć jestem głupi z wieloma wadami
Mam za to długiego pomiędzy nogami.”
Wspomniałem wcześniej, że były nagrania. Niestety wyszły kiepsko. Grzela tłumaczy dlaczego: “Graliśmy próbę przez ładnych parę godzin, w trakcie oczywiście były różne alkohole. Zaczęliśmy nagrywać pod koniec próby, gdy już wszyscy byli zmęczeni piciem i ciągłym powtarzaniem tego samego. W rezultacie ja bardziej charczałem niż śpiewałem. Jakość była marna, więc kiedyś skasowałem taśmę. Teraz trochę szkoda…”
Opowieść specjalnie długa nie będzie, bo ostatecznie były tylko 2 – 3 próby. Zespół się rozleciał, bo perkusista miał mocną łapę i podczas grania rozwalił naciągi w instrumencie. Instrument był pożyczony, a kasy na nowe naciągi nie było… Trupa nie udało się niestety reanimować.